Medycyna estetyczna w niepowołanych rękach

Medycyna estetyczna w niepowołanych rękach

Medycyna estetyczna to w Polsce ogromny rynek usług, który systematycznie się rozwija. Póki co nic nie wróży tego, by trend na odmładzanie się skończył. Nie teraz, kiedy z telewizorów wyglądają na nas popoprawiane twarze zachęcające, by wyglądać jak one. Obecnie już nikt nie zastanawia się nad szkodliwością takich zabiegów. A ryzyko może być większe niż nam się wydaje.

Moda na operacje plastyczne i mniej inwazyjne zabiegi medycyny estetycznej zagościła u nas na dobre. Prasa i portale dla kobiet regularnie przedstawiają tajniki skomplikowanie brzmiących zabiegów, że aż wstyd nie wiedzieć na czym polegają. Kosmetyki pielęgnacyjne już nie wystarczają. Można odnieść wrażenie, że wizyta u lekarza medycyny estetycznej, jest obowiązkiem każdej kobiety, której to jak wygląda, nie jest obojętne. W niektórych środowiskach presja jest tak duża, że ulegają jej nawet młode kobiety, wyrządzając sobie więcej szkody niż pożytku.

Rynek medycyny estetycznej ze względu na duży popyt na swoje usługi ma jednak spory problem – jest zupełnie pozbawiony kontroli. Wszyscy, którzy wyczuli dochodowy interes, otwierają swoje gabinety i zachęcają do korzystania ze swoich usług. Oznacza to, że wśród usługodawców są nie tylko wykwalifikowani lekarze medycyny estetycznej, ale także kosmetyczki, które coraz śmielej wkraczają w zakres uprawnień absolwentów studiów medycznych. Nierzadko już zdarza się, że kosmetyczki oferują zabiegi z użyciem toksyny botulinowej. A ta jest przecież wpisana na listę leków, do których dostęp mogą mieć tylko lekarze. Ostrzykiwanie botoksem, wykonane przez osobę do tego nieuprawnioną, może mieć nieodwracalne konsekwencje dla zdrowia. A w sytuacji awaryjnej kosmetyczka nie ma możliwości szybkiego zareagowania – nie może podać leków hamujących skutki uboczne zabiegu, ani wypisać recepty. W takiej sytuacji jej klient może już nigdy nie wrócić do pierwotnego wyglądu.

Brak przepisów regulujących rynek „anti-aging” w Polsce niekorzystnie wpływa na jego bezpieczeństwo. Najbardziej tracą klienci, którzy kierowani chęcią oszczędności, z pewnością wybiorą tańszy gabinet kosmetyczny, a nie klinikę dermatologiczną. Dlatego lekarze medycyny estetycznej rozpoczęli dyskusję na ten temat. Regularnie do prokuratury trafiają zawiadomienia o podejrzeniu przestępstw. To jednak nic nie daje, bo takie zawiadomienie, aby było rozpatrzone,  może złożyć jedynie osoba bezpośrednio poszkodowana. Stąd wniosek lekarzy do ministerstwa zdrowia, aby ustanowiło przepisy jasno określające kompetencje grup zawodowych. Jaki będzie tego efekt?