Druga strona bezrobocia
Pierwszym słowem, które obecnie przychodzi na myśl, jeśli chodzi o kondycję gospodarczą Europy, jest bezrobocie. Grecja, Hiszpania, Portugalia, to kraje, które w największym stopniu się z nim zmagają. W Polsce jest nieco lepiej, chociaż z miesiąca na miesiąc liczba osób bez pracy rośnie.
Najlepszym dowodem na to jest fakt, że grudzień 2012 był najgorszym od 2006 roku ostatnim miesiącem roku. Bezrobocie wzrosło z 12,9 proc, aż do 13,3 proc. Oznacza to, że bez zatrudnienia jest już 2,14 mln osób. Czy naprawdę polski rynek pracy nie odpowiada na tak dramatyczną sytuację? Okazuje się, że nie. Według wyliczeń na pracowników czeka ok. 600 tys. wolnych etatów.
W czasie, kiedy urzędy pracy notują przyrost osób rejestrujących się jako bezrobotne, tysiące firm prowadzą swoje rekrutacje, szukają pracowników. Problem jednak w tym, że nie mogą ich znaleźć, ponieważ kandydaci delegowani z pośredniaków nie spełniają ich oczekiwań. Główną barierą do podjęcia zatrudnienia jest brak odpowiednich kwalifikacji. Rynek obecnie poszukuje specjalistów w swojej branży, a tych jest jak na lekarstwo. Już 40 procent pracodawców narzeka na to, że od dłuższego czasu nie może skompletować kadry w swoim przedsiębiorstwie.
Co więcej prognozy nie są optymistyczne. Według ekonomistów po kolejnym wzroście bezrobocia w lutym 2013 roku, nastąpi sezonowy nabór pracowników. Z końcem roku będzie jeszcze gorzej niż obecnie. Według przewidywań stopa bezrobocia ma zatrzymać się na poziomie 13,8-14 proc.