Przyszłość pedagogiki w Polsce – bezrobocie i niedokształceni nauczyciele?
Przez kilka ostatnich lat pedagogika była jednym z najbardziej obleganych kierunków w Polsce. Eksperci wielokrotnie apelowali do maturzystów, by wybierali inne, bardziej przyszłościowe kierunki. Pedagogikę, jako jeden z łatwiejszych kierunków, każdego roku kończyły tysiące osób, przez co absolwentów o takim wykształceniu było na rynku pracy zdecydowanie zbyt wielu. To natomiast rodziło narastający problem z bezrobociem wśród pedagogów. Kiedy jednak okazało się, że popularność tego kierunku spada, zauważono, że to również tendencja dająca kiepskie prognozy na przyszłość.
Teoretycznie, jeśli w tym roku liczba osób wybierających się na pedagogikę była mniejsza niż w ostatnich latach, to oznacza, że mniej będzie pedagogów bez pracy. Eksperci zauważają jednak, że istnieje też ciemna strona zbyt małej liczby studentów na tym kierunku. Jeżeli mało jest chętnych, to łatwiej będzie dostać się na pedagogikę tym, którzy uzyskali gorsze wyniki z egzaminów maturalnych. W związku z tym, studiować będą osoby o słabszym przygotowaniu, co zaniży ogólny poziom nauczania. To natomiast przełoży się w przyszłości na słabszy poziom nauczania w przedszkolach i szkołach, ponieważ dziećmi zajmować będą się osoby, które z ledwością zdały maturę.
Mimo tego, że niż demograficzny jest stałym problemem w naszym kraju, to jednak już od przyszłego roku do szkoły chodzić ma ok. 50% sześciolatków. Dodatkowo, od 2017 r. do przedszkola uczęszczać mają wszystkie trzylatki. Zmiany w szkolnictwie oznaczają natomiast, że potrzebnych będzie wielu pedagogów, którzy zajmą się tymi maluchami. Niestety, jeśli na pedagogikę wybierać będą się głównie ci, którzy w pierwszym terminie rekrutacji nie dostali się na inne kierunki, to najmłodsi będą uczeni przez osoby, które nie będą dostatecznie przygotowane do wypełniania swoich obowiązków.
Aktualne dane wskazują, że w tym roku na polskich uniwersytetach zostało nawet po kilkaset wolnych miejsc na kierunkach pedagogicznych. Wypełnione zostaną one zapewne w drugim terminie rekrutacji przez tych, którym matura poszła gorzej i nie mogli liczyć na przyjęcie na inny kierunek. Im więcej będzie takich osób, tym bardziej zaniżany będzie poziom nauczania na poszczególnych wydziałach, więc kadra pedagogiczna, która opuści mury polskich uczelni będzie odbiegała poziomem od absolwentów sprzed kilku lat.