Koniec fotoradarów dla gmin?

fotoradar

Karolina Kabat, flickr

Pieniądze uzyskiwane z mandatów wlepianych na podstawie zdjęć robionych przez fotoradary wędrowały dotychczas do gmin. Premier chce jednak, by były one przekazywane do Inspekcji Transportu Drogowego. Oprócz tego, Donald Tusk proponuje, by podnieść stawki mandatów wręczanych za przekraczanie prędkości. Będą one rosły w zależności od tego, ile razy kierowca dopuścił się złamania przepisów dotyczących ograniczenia prędkości.

Politycy należący do Platformy Obywatelskiej przygotowali projekt zmian związanych z fotoradarami i wysokościami mandatów za przekraczanie prędkości. Podstawową zmianą miałoby być odebranie gminom urządzeń do rejestrowania przekroczeń prędkości przez kierowców i oddanie ich pod kontrolę Inspekcji Transportu Drogowego. Oznacza to, że strażnicy gminni zostaliby pozbawieni uprawnień do rejestrowania tego typu wykroczeń drogowych. W związku z tym, gminy nie otrzymywałyby też pieniędzy pochodzących z zapłaconych mandatów. Środki te trafiałyby po prostu do budżetu państwa.

Zmiany mają dotyczyć też zakresu działań Inspekcji Transportu Drogowego. PO chce odebrać jej możliwość robienia zdjęć z ukrycia, m.in. przez kierowców w nieoznakowanych pojazdach. Takie czynności będzie mogła podejmować wyłącznie policja. Ponadto, zmienić miałyby się stawki mandatów i zasady karania kierowców. Za przekroczenie prędkości mielibyśmy otrzymywać mandaty karne, a nie kary administracyjne. Nie trzeba by było określać kierowcy, ponieważ karany mógłby być właściciel pojazdu. Jeśli chodzi o wysokości mandatów, to za przekroczenie prędkości o nie więcej niż 11km, mielibyśmy płacić ok. 50zł. Przy przekroczeniu jej o ponad 50 km byłby to mandat w wysokości ok. 750 zł. Dodatkowo, jeśli do wykroczenia dojdzie na terenie zabudowanym, to każda stawka byłaby dwukrotnie wyższa. Co więcej, w przypadku przekroczenia prędkości przez kierowcę po raz czwarty w roku, mandat także byłby wyższy o 50%. Podwójne naliczanie stawek obowiązywałoby też przy każdym kolejnym wykroczeniu tego rodzaju.

Projekt ustawy został już opracowany i wkrótce ma trafić do marszałka Sejmu. Następnie, będzie musiał przejść standardowe procedury, czyli odbędą się głosowanie decydujące o tym, czy zmiany zostaną rzeczywiście wprowadzone. Jeśli posłowie przystaną na propozycje PO, to nowe zasady zaczną obowiązywać 6 miesięcy od momentu zaakceptowania nowelizacji przez parlament.