Kto zapłaci za SKOK-i?
Trudna sytuacja finansowa Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych sprawiła, że wymagają one wprowadzenia programów naprawczych. Za ich błędy płacą praktycznie wszyscy klienci banków komercyjnych!
Sytuacja finansowa w zdecydowanej większości Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych jest fatalna do tego stopnia, że musiały one wprowadzić programy naprawcze. Istnieje jednak ryzyko, że nie poradzą sobie z opanowaniem kryzysu. W takim wypadku wypłaty środków dla ich klientów spoczęłyby na Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, który do tej pory przeznaczył już ok. 3 miliardy złotych na rekompensatę dla osób korzystających z usług upadłego SKOK-u Wołomin i SKOK-u Wspólnota. Problem w tym, że środki zgromadzone w funduszu pochodzą od klientów banków komercyjnych, czyli od większości z nas.
Bankowy Funduszu Gwarancyjny budowany jest głównie przez banki komercyjne. Te natomiast pozyskują środki poprzez nakładanie opłat na usługi bankowe świadczone przeciętnym obywatelom. Zwykle, im więcej banki muszą wpłacić do BFG, tym wyższych prowizji i innego typu opłat należy spodziewać się w ich cennikach. Można zatem uznać, że za błędy SKOK-ów odpowiadamy zbiorowo. Dotychczas sam SKOK Wołomin kosztował nas ok. 2,2 miliarda złotych, a na SKOK Wspólnota wydano już 799 milionów złotych.
Na początku minionego roku budżet BFG sięgał 10 miliardów złotych. Mimo wielkich wydatków związanych z wypłatami dla klientów dwóch wspomnianych SKOK-ów, zdołał już nadrobić te straty. Niestety, możliwe upadki kolejnych SKOK-ów mogłyby do zera wyczyścić stan konta funduszu. Wtedy jedynym rozwiązaniem pozwalającym na ponowne zgromadzenie odpowiedniej kwoty byłoby następne podniesienie wysokości składek płaconych przez banki komercyjne. Oznacza to, że ich klienci po raz kolejny złożyliby się na wypłaty dla poszkodowanych przez SKOK-i.
Eksperci z rynku finansowego podkreślają, że taki scenariusz jest prawdopodobny. Wątła kondycja SKOK-ów zachęca ich klientów do wybierania pieniędzy i likwidowania lokat. Tym bardziej, że zazwyczaj nie są to osoby zbyt zamożne, więc szczególnie dbają o posiadane oszczędności. Odpływ środków przekłada się natomiast na dodatkowe problemy kas oszczędnościowych, co jedynie zbliża je do upadku.