Nadchodzi grypa! (Kto na tym traci, a kto zarabia?)
Po upalnym lecie, temperatury w końcu zaczęły się wyraźnie obniżać, a w wielu regionach kraju pojawiają się już pierwsze przymrozki. Słoneczne dni i chłodne noce są natomiast wprowadzeniem do sezonu grypowego. Zaczynają się już problemy pracowników, którzy stają się mniej wydajni, ponieważ częściej chorują i muszą przechodzić na zwolnienia lekarskie, ale też kłopoty pracodawców, którzy muszą liczyć się z osłabioną kadrą pracowniczą. Okazuje się, że to właśnie ci drudzy najwięcej tracą na wszechobecnej grypie. Dotyczy to nie tylko Polski, ale praktycznie całego świata. Według niektórych danych, 12% wszystkich nieobecności podwładnych na stanowisku pracy jest skutkiem grypy lub jej powikłań. Natomiast badania firmy Ernst&Young wskazują, że koszty pośrednie ponoszone z powodu epidemii grypy sięgają w naszym kraju nawet 4,3 miliarda złotych.
Absencja pracowników jest dla firm niekorzystna z kilku powodów. Przede wszystkim, pracodawca musi prowadzić firmę w pomniejszonym składzie, co przekłada się zwykle na gorsze wyniki finansowe. Poza tym, pracownikom trzeba w tym czasie wypłacać pensje mimo, że nie są produktywni i nie pracują na sukces przedsiębiorstwa. Obowiązek wypłaty wynagrodzenia pracownikowi przebywającemu na zwolnieniu chorobowym jest znoszony dopiero w momencie, gdy nieobecność trwa dłużej niż 33 dni w całym roku kalendarzowym. Dodajmy, że jeśli choruje podwładny pełniący bardzo ważną funkcję, to wielokrotnie firma musi na jego miejsce zatrudnić zastępcę w postaci pracownika tymczasowego. To wiąże się z kolejnym wydatkiem. Jak przedsiębiorstwa mogą ustrzec się przed stratami powodowanymi sezonem grypowym? Eksperci twierdzą, że najlepszym rozwiązaniem jest inwestycja w szczepienia pracowników przeciwko grypie. Podkreślają, że jest to bardziej opłacalne, niż opłacanie podwładnych pozostających na zwolnieniu.
Niemniej jednak, są tacy, których sezon grypowy naprawdę cieszy. Są to koncerny farmaceutyczne i apteki. Kiedy tylko zaczynamy kichać i kaszleć, od razu ruszamy po witaminy, syropy, leki na przeziębienie. Tym samym, poprawiamy wyniki sprzedażowe aptek i zapewniamy przychody firmom produkującym lekarstwa. Nie powinny więc dziwić emitowane od kilku tygodni, dziesiątki reklam zachęcających do zakupu leków odpornościowych czy zwalczających objawy przeziębienia. Poza tym, w sezonie jesiennym dajemy zarobić też producentom szczepionek, no i oczywiście, firmom wytwarzającym chusteczki higieniczne.
U mnie w pracy zorganizowali w pracy dzien szczepien i rzeczywiscie na razie grypa polamala pare osob ale i tak mniej niz w zeszlym roku i przebiega lagodniej. Moze warto podsunac pomysl pracodawcy, na grypoodporni.pl są fajne artykuly o tym co i jak z tymi szczepieniami