Rząd sprywatyzuje szkoły wyższe, które przynoszą straty?
Z powodu niżu demograficznego i spadku wartości wykształcenia wyższego szkoły wyższe znajdują się w fatalnej sytuacji. Rząd zastanawia się nawet na sprywatyzowaniem uczelni, które przynoszą obecnie straty.
Chociaż nie podjęto jeszcze żadnej oficjalnej decyzji, to jednak „Dziennik Gazeta Prawna” mówi o planach rządu dotyczących prywatyzacji niektórych uczelni wyższych. O takim rozwiązaniu rozmawiano na posiedzeniu Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. O tym, że jest to pomysł godny rozważenia mówiła również wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Podobnie stwierdzili przedstawiciele Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, którzy przyznali, że zachowywanie uczelni nie przynoszących zysków nie ma sensu. Niż demograficzny daje się we znaki już na tyle mocno, że na wykładach po prostu brakuje ludzi, a w wielu przypadkach w ogóle nie da się skompletować rocznika na danym kierunku.
Mimo to pojawiają się też głosy sprzeciwu. Niektórzy twierdzą, że nie ma znaczenia, ile osób będzie uczyło się na konkretnej uczelni, ale należy dbać o tradycje polskiego szkolnictwa. Tym bardziej, że prywatyzacja uczelni publicznych sprawi, że nauka na nich będzie płatna, co niektórym studentom uniemożliwi kontynuację edukacji na konkretnej uczelni, a być może nawet w tym samym mieście.
Polski sektor edukacyjny znajduje się w fazie prawdziwego spowolnienia. Niemalże z roku na rok maleje liczba uczniów, a to powoduje, że istnienie wielu szkół nie ma sensu. O ile podstawówki i gimnazja muszą dawać sobie radę, ponieważ są obowiązkowymi szczeblami nauki, to szkoły wyższe są w jeszcze trudniejszej sytuacji. Nie dość, że liczba studentów notorycznie spada, to w dodatku uczelniom publicznym wyrasta konkurencja w postaci szkół prywatnych. Coraz częściej oferują one kierunki, jakich nie znajdzie się na państwowych studiach. Niektóre wyższe szkoły zawodowe podejmują też współpracę z firmami, by później móc pomagać w aktywizacji zawodowej studentów. Co więcej, istnieją uczelnie prywatne, które gotowe są dopłacać studentom do akademików, byle tylko wybrali ich progi.
W tym czasie uczelnie zmagają się z problemem pustek na salach wykładowych. Niektóre roczniki są zamykane z powodu zbyt małych grup, dla których nie opłaca się organizować zajęć. Wiele kierunków jest likwidowanych, ponieważ zainteresowanie nimi jest tak małe, że stały się one kompletnie nieopłacalne.