Świadczenia przedemerytalne receptą na kryzys rynku pracy
Sytuacja na rynku pracy od dłuższego czasu nie ulega poprawie. Wręcz przeciwnie. Szerzą się cięcia kosztów, likwidacje przedsiębiorstw i zwolnienia grupowe. Najbardziej cierpią na tym osoby, którym do emerytury niewiele brakuje. To im w pierwszej kolejności trudno zachować pracę, a później znaleźć nowe zatrudnienie.
Jak widać po statystykach, które podał ZUS, osoby te znalazły jednak wyjście z trudnej sytuacji. Świadczenia przedemerytalne. W ostatnich latach nie skorzystało z nich tak wiele osób, jak w tym roku. Już w sierpniu liczba osób korzystających ze świadczeń przedemerytalnych była o 40 proc. większa niż na początku 2011 roku. Z ok. 80 tys. wzrosła aż do 109 tys. osób pobierających zasiłek. Zjawisko to widoczne jest na terenie całego kraju, szczególnie w województwach, w których redukcje etatów były najbardziej dotkliwe – mazowieckim i śląskim.
Powodów tłumaczących nagły wzrost wykorzystywania świadczeń przedemerytalnych jest kilka. Po pierwsze, prowadzi do nich skromna pula ofert pracy skierowanych do osób ok. 50 roku życia. Po drugie skłania do nich widmo zmian, które mają rozpocząć się od 2013 roku i chęć załatwienia wszystkich formalności jeszcze przed ich obowiązywaniem. Chodzi o wejście w życie ustawy, która ustanawia wiek emerytalny na 67 lat dla kobiet i mężczyzn. W konsekwencji w obawie przed bezrobociem, osoby nagle zwolnione rezygnują z dalszej pracy zawodowej, ponieważ w obecnej sytuacji jej znalezienie graniczyłoby z cudem. Wolą od razu udać się do urzędu pracy i wypełnić wniosek o pomoc materialną, która wynosi ok. 1000 zł miesięcznie.