Zamach w Sejmie? Nic trudnego

polski sejm

Po tym, gdy służby ujawniły plany ataku terrorystycznego Brunona K, media zainteresowały się kwestią zabezpieczenia Sejmu przed takimi zagrożeniami. Okazuje się, że siedziba parlamentu jest bardzo słabo chroniona.

Dane o stanie zabezpieczenia Sejmu przed atakami terrorystycznymi opublikowała „Gazeta Wyborcza”, powołując się na raport z 2010 roku. Dokument ten został sporządzony na potrzeby MSWiA przez zespół specjalistów z różnych służb: ABW, CBŚ, BOR, policji, straży pożarnej oraz Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Wnioski fachowców były alarmujące – budynek polskiego parlamentu jest jednym z najsłabiej zabezpieczonych na świecie, a tym samym należy go uznać za łatwy cel dla terrorystów.

Po przeanalizowaniu raportu, według autora artykułu z GW, łatwo dojść do wniosku, że Brunon K. miał duże szanse na powodzenie swojego ataku. Kompleks budynków, będących siedzibą Sejmu i Senatu, jest ogrodzony tylko z jednej strony, od tyłu, gdzie sąsiaduje z parkiem im. Rydza Śmigłego. Front nie jest chroniony żadną barierą. Poza tym zaledwie połowa z 8 wjazdów na teren parlamentu jest wyposażona w systemy ochronne zdolne zatrzymać samochód o większym tonażu (barierki, kolczatki, wysuwane zapory). Co więcej – w dniach, gdy odbywają się posiedzenia plenarne, zapory te w ogóle nie są wysuwane, ze względu na zbyt duży ruch.

Oprócz niewystarczającego odgraniczenia terenu, w raporcie mowa jest o wielu innych niedociągnięciach. Wskazuje się m.in.  na nieefektywny monitoring (130 kamer podłączonych pod zaledwie 19 monitorów), zbyt małą ilość strażników, brak ochrony wlotów powietrza systemu wentylacyjnego, brak szyb kuloodpornych w gabinetach premiera, prezydenta i marszałków.

[źródło informacji: wyborcza.pl]